"Inny świat" Gustawa Herlinga - Grudzińskiego jest to utwór, którego nie można pomijać przy refleksji literackiej nad rzeczywistością totalitarną. Książka ta jest bardzo przejmująca, może nawet szokować, porusza chyba najbardziej spośród pozycji literatury lagrowej. Napisana została na podstawie osobistego doświadczenia Grudzińskiego - autor przedstawia niekłamany, realistyczny obraz człowieka, który dostał się do lagru, czy to z konkretnego powodu, czy to za posiadane nazwisko, lub oficerki na nogach... Pisarz miał przebywać w obozie sowieckim 5 lat - droga przez różne lagry prowadziła przez Witebsk, Leningrad, Wołogdę, aż do Jercewa - tam spędził w końcu 18 miesięcy. W 1942 r. zwolniono go z powodu protestu - głodówki - jaki podjął.
System totalitarny koncentrował się przede wszystkim na tzw. kulcie jednostki - Józefa Stalina. Prócz dyktatora nie mógł wychylać się z szeregu nikt. Każdy w związku z tym był zastraszony, niepewny swojego losu. Moralność opierała się na braku szacunku dla ludzkiej słabości. System lagrowy natomiast stworzony został do tego, by trzymać w ryzach miliony ludzi, zmuszając ich do morderczej pracy, niewolnictwa; nie zważając na żadne zasady humanitarne. W lagrach jedyną panującą i wszechobecną była śmierć, która czyhała na każdego - niektórzy nawet do niej tęsknili... Nie zaskakiwała jak w obozach hitlerowskich, ale dotykała niemal każdego. Ludzie ginęli nie z powodu tortur, czy szykan, ale z przepracowania, wycieńczenia - mordercza, fizyczna praca dokonywała dokładnej selekcji. Opowiadania Grudzińskiego przedstawiają po kolei drogę "mieszkańców" lagrów do śmierci...
Niewidoczny prawie narrator opisuje czytelnikowi jak bardzo zmienia się człowiek w warunkach, kiedy eliminuje się w jego środowisku współczucie, miłość bliźniego, miłosierdzie, solidarność... Lagier staje się wtedy miejscem poniżenia człowieka, ponieważ musi się on dostosować do nieludzkich warunków, by przeżyć. narrator mówi także takim tonem, który nie ocenia; relacjonuje zdarzenia bez żadnego komentarza - nawet takie, kiedy kobiety oddają się za kawałek chleba; kiedy bliscy sobie ludzie donoszą na siebie, by uchronić się przed śmiercią.
Podstawowa nauka w obozie to dbanie tylko o siebie, nie oddawanie nikomu swojej części jedzenia. Człowiek musi się przyzwyczaić do takiego egoistycznego zachowania, by przetrwać... Opowiadania Grudzińskiego nie odbierają jednak całkowicie nadziei - autor opisuje kilka takich ludzi, którzy chcieli ocalić swoje człowieczeństwo. Przykładem takiego więźnia jest np. Kostylew (z opowiadania "Ręka w ogniu"). Bohater ten nie chcąc pracować dla strasznego systemu, wybierał męczeństwo. W końcu popełnił samobójstwo - oblał się wrzącą wodą - zamanifestował wolność samodzielnie wybierając rodzaj śmierci... Inna bohaterka - Natalia Lwowa - czytała "Zapiski z martwego domu" Fiodora Dostojewskiego. Ta pesymistyczna i przepełniona rozpaczą książka skłoniła ją do refleksji, że w Rosji jest zawsze tak samo - zawsze były w niej obozy, więzienia, człowiek krzywdził drugiego człowieka, że cały kraj "jest po dziś dzień martwym domem". Jedynym wyjściem z tej strasznej sytuacji zbrodni i nienawiści była dla niej śmierć.
Narrator nie komentował zachowań więźniów, jednak czasem można wyczuć jaką pogardą darzy system Rosji - system, który przyczynił się do zniszczenia w człowieku jego godności, dumy, szlachetności, który stworzył ludzi - potwory wydzierające sobie żywność, sprzedające najbliższych, nie mające w sobie żadnych ludzkich instynktów, współczucia, miłosierdzia... Nie było na to miejsca w takiej rzeczywistości. Człowiek poddawał się nowemu układowi "wartości" i pracował dla władzy, albo ginął. Było to najcięższe doświadczenie więźniów - przymus pracy dla znienawidzonego systemu. Musieli się jednak poddać. Kiedy wracali do domów - nie potrafili się z kolei przystosować z powrotem do normalnego życia.
Przedstawieni ludzie, opisywane zdarzenia dają pełny i straszny obraz totalitaryzmu i mechanizmów, jakie nim rządzą. Są głosem oskarżenia i przestrogą dla czytelników przyszłych pokoleń. By nie było śmierci w komorach gazowych, ani ludzi jadących w wagonach bydlęcych na zesłanie. By ludzie nie pozwolili po raz kolejny opanować się przez "genialnego wodza" - bo to zależy przecież od ich woli, samodzielnie podjętej decyzji. By nie pozwolili sobą manipulować poprzez populistyczne hasła. Z opowiadań Grudzińskiego płynie nauka, by zawsze zadawać pytania, dociekać rzeczywistych motywów postępowania "przywódców" i dawać na to wszystko odpowiedź.
Teraz w kraju nie ma wojny, panuje pokój. Historia jednak kołem się toczy i to ludzie mają pracować nad tym, by kolejny raz wojny nie było, by nie było obozów koncentracyjnych, lagrów, zabijania za ostatnią kromkę chleba, wyzbywania się człowieczeństwa. O trudnych rzeczach łatwiej się zapomina - a to przecież "ludzie ludziom zgotowali ten los".
"Inny świat" autorstwa Gustawa Herlinga - Grudzińskiego jest przedstawieniem różnych przypadków obrazujących jak ludzie reagowali na cierpienie swoje i innych. Jest także przedstawieniem rzeczywiście całkiem innego świata - lagru sowieckiego, gdzie się "preparuje więźnia" tak, że przestaje on trzeźwo myśleć, kojarzyć fakty, łączyć je ze sobą, staje się tępy, ślepo oddany przełożonym głównie dlatego, by uniknąć jeszcze większego cierpienia, głodu, nawet śmierci...
W Jercewie (miejscu, gdzie znajdował się lagier) nie było jednak samych zdeprawowanych i "spreparowanych" więźniów. Wyłamał się spośród nich Michaił Aleksiejewicz Kostylew. Opowiadanie "Ręka w ogniu" przedstawia historię tego człowieka. Kostylew urodził się w Woroneżu, wychowywany był przez troskliwą matkę, która go bardzo kochała. Ojciec nie żył, jednak syn przejął po ojcu wiarę w ideały socjalizmu. Uczył się w Politechnice w Moskwie, później (z rozkazu władz) przeniósł się do Akademii Morskiej we Władywostoku. Myśląc o realizacji postulatów socjalistycznych - o rewolucji światowej - chciał poznać Zachód. Czytał oryginalne teksty Balzac'a, Musset'a, Flaubert'a - one uświadomiły mu, że władza w jego kraju okłamywała go cały czas. Zmienił poglądy i kiedyś, w dyskusji odkrył się z nimi. Z tego powodu w 1937 r. aresztowano go i strasznie torturowano. Kostylew na jednym z takich krwawych przesłuchań przyznał się do tego, że "z pomocą obcych państw chciał obalić ustrój Związku Sowieckiego". W styczniu 1939 roku znalazł się w lagrze w Mostowicy, wyrok mówił o 10 latach... W obozie nie chciał rezygnować z ideałów i pomagał innym - dzielił się jedzeniem, zawyżał wydajność więźniów w pracy. Za te "grzechy" został przeniesiony do brygady leśnej. Tam już zapomniał o bliźnim. Myśl o nim wróciła jednak po lekturze książek, które czytał jeszcze na studiach - uświadomił sobie, że to nie oficerowie śledczy, ale że to on sam miał rację. Stąd wzięła się decyzja o tym, by wkładać rękę do ognia. Ta jego niezwykła czynność motywowana była buntem przeciwko przymusowi, niewoli, manifestowaniem ludzkich wartości; nie była jedynie ucieczką przed pracą. Kierowała nim myśl: "nie będę dla nich pracował, choćby za cenę swojego cierpienia, zdrowia i życia". Te wszystkie działania Kostylewa spowodowały, że władze obozu uznały go za niezdolnego do pracy i skierowały na "etap" na Kołymę... akurat wtedy, gdy miał się spotkać z bardzo długo wyczekiwaną matką... Kołyma w opinii więźniów było to miejsce, z którego się już nie wracało. Michaił postanowił w związku z tym popełnić samobójstwo - w łaźni wylał na siebie wrzątek.